Nienawidzę wiosny albowiem jej ciepły powiew powietrza przypomina mi o tym jak to mnie wiosną aresztowano a było to 9 kwietnia 2015 roku. Od tamtej pory umarłam ale coś we mnie umarło a coś nowego we mnie się narodziło.
Siedziałam wśród kobiet i mam ich dosyć albowiem czuję się coraz bardziej mężczyzną i chcę udowodnić całemu światu a przede wszystkim sobie,że nie jestem jakimś głupim politologiem,którego obchodzi to kiedy i czy odbędą się następne wybory.
Co prawda już jako młoda dziewczyna marzyłam o stołku i męskim zawodzie np prezydent czy żużlowiec do tego stopnia,aż zostałam dyktatorem na Nadodrzu od 2005 roku ale dziś już wiem,że to był największy błąd mojego życia a uczelnia,która wytoczyła mi proces sama świątynią nie była...
Wyszłam na wolność 20 października 2015 roku,to był wtorek.
Do końca życia nie zapomnę tej chwili jak strach stanął mi przed oczyma,że oto nadano mi kuratora i sąd kontrolował moje życie po wyjściu warunkowym na wolność.
Jesieni zawdzięczam ulgę,którą czułam po wyjściu na wolność.
Nie trawię wiosny,która nic do życia nie wnosi a jedynie budzi lęki i obawy i powoduje,że oblewam się zimnym potem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz