Takie oto słowa jak w tytule skierowałam na niecały miesiąc po swoim procesie z 21.12.2009 roku a słowa te skierowałam do mojego brata w styczniu 2010 roku... Rachunek swój ja płacę do dziś i to spory, ponieważ źle wybrałam. Gdy stałam przed wyborem swojej drogi życiowej w lipcu 2007 roku po tym jak nie dostałam się na prawo na Uniwersytecie Wrocławskim (przez słabo zdaną maturę bo kończyłam zaoczne liceum dla dorosłych) to długo nie mogłam się po tym otrząsnąć.
Więc przez przypadek poszłam na nieistniejący dziś WSZIF i od września 2007 roku zaczęłam być tam studentką. Mój wybór padł na politologię, ponieważ tak bardzo chciałam dopchać się do władzy jak i być Królową Nadodrza, że aż mi się dziś włos na głowie jeży co ja miałam wtedy w tej głowie w tym 2007 roku. No i owy WSZIF za długo ze mną nie wytrzymał bo już po pół roku uczęszczania tam-daty 1 kwietnia 2008 roku dostałam pierwsze wezwanie w swojej sprawie do niebieskich ciał...
No i każdy dziś wie jak skończyłam ale do dziś żałuję, że nie poszłam wtedy studiować na Plac Grunwaldzki psychologię zanim się tamtejsza uczelnia w 2010 roku przeniosła na inną dzielnicę i ulicę a ja gdybym wtedy wybrała inną uczelnię dziś byłabym czystym i wolnym człowiekiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz