Wiecie jakie ja durnowate jak i błahe problemy miałam przed procesem w 2009 roku??? Jedynym moim wielkim problemem było to, czy opuszczę Nadodrze lub jak coś grzebali na Nadodrzu co mi się nie podobało, np wyburzono mi mój komin czy słodownię albo była też taka sytuacja, że strona www.sunbeam.de nie działała wcale a ślad po moim najukochańszym Florianie Preisie zaginął albo marzyłam by pojechać do Bensheim by go szukać i takie cudowne problemy miałam z mojego życia "przed tym"...
Gdy daty 3 listopada 2009 roku dostałam wezwanie do sądu na datę 6 listopada 2009 wówczas były to 58 urodziny tej rektorki jaka to była we WSZIF-ie i wytaczała mi proces to własnie daty 6 listopada 2009 roku wstawiłam się w tym sądzie. Gdy tak się tam wstawiłam i tak dalej to gdy wracałam ostatnim pociągiem do domu to na niestrzeżonym przejeździe kolejowym na Mirkowie jakieś auto uderzyło w nasz właśnie pociąg ale nic nikomu się nie stało bo kierowca zdążył wyskoczyć z auta...
Do końca życia tego nie zapomnę. Proces dał mi wiele do myslenia i jeszcze bardziej znienawidziłam Wrocław jako miasto i jego ludzi stamtąd. Obiecałam sobie nie płakać wtedy gdy trwał mój proces jak i postanowiłam mieć kamienną twarz.
Słowa "When You come home. To me..." wówczas interpretowałam,że gdy mój cudowny Florian do mnie wróci ale jakże mógł do mnie wrócić teraz to widzę skoro my nigdy nie byliśmy razem jak i nigdy też nawet i dziś nie będziemy albo słowa "When You come home... I stop this." wskazywać mogły na to,że zaprzestanę takich szkodliwych działań jeżeli mój najukochańszy Florian dałby znak życia o sobie... Ale dopiero jego albo raczej ich strona zaczęła być ponownie aktywna od 2014 roku ale aż tyle lat musiałam czekać na to aż ktoś tam da o sobie znać czy to mój Florian Preis z Bensheim czy jego kolega z jakim tworzył zespół jakim był i jest Michael Gerlach...
Jeszcze do tego słowa:
"In picture,
I'd see you weren't really there.
In truth...I...still feel it,
Hanging in the air..."
No właśnie-jedyne co to do dziś obraz jaki mi pozostał to moje własne "A process is hanging in the air...". To już resztę sama sobie dopisałam...
Mogę dziś powiedzieć, że żyję zgodnie sama ze sobą i nie złamałam swoich zasad a nie to jak mi za młodu przypisywano jak to dobrze mi kiedyś będzie np z kimś i,że będę kiedyś żoną i matką. Ale ja nigdy nie chciałam takim czymś być jak i ogólnie walczę nadal z Matkami Polkami... I walczyć będę!!!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz